świetny <3
Imagin z Niall'em
I znowu przeszedł mnie ten wspaniały dreszcz, który budzi mnie codziennie.
- Niall, błagam. Jeszcze 5 minut- prosiłam go by dał mi jeszcze chwilkę pospać.
- Ani chwili dłużej, zrobiłem śniadanie. SAM!- powiedział odrywając się od mojej szyi.
- Coo, od kiedy mój wspaniały chłopak umie gotować?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Nie gadaj już tyle tylko złaź na dół do kuchni- wydał rozkaz i opuścił naszą sypialnię.
Siedziałam na łóżku i przyglądałam się jego zgrabnej posturze, która po chwili zniknęła
z mojego pola widzenia. Mimo, że jestem z Nim od 1,5 roku to do dziś nie mogę w to uwierzyć. Niall Horan, tak właśnie TEN Niall Horan jest moim chłopakiem. On- wielka gwiazda, członek najpopularniejszego boysband'u na świecie, na którego widok fanki tracą przytomność i ja- zwykła, osiemnastoletnia dziewczyna, która natrafiła na największe szczęście na ziemi.
Siedziałam tak rozmyślając z dobre 10 minut kiedy przypomniałam sobie, że czeka tam na mnie mój przystojniak i stygnące śniadanie. Po drodze udałam się do łazienki przebrać w dresy i odświeżyć się. Ze względu na to, że dzisiaj nigdzie nie planowałam ruszać tyłka to nawet się nie pomalowałam. Poza tym, Niall zawsze powtarzał, że woli mnie bez makijażu.
Schodząc na dół usłyszałam czyjeś śmiechy. Byłam przekonana, że to telewizor, jednak było to coś o wiele gorszego. Przy małym stoliku w kuchni siedział mój kochany blondasek i... właściwie kto to jest? Nie znałam tej dziewczyny. Niewysoka blondynka o nienagannej urodzie i figurze. Szczerze? Miała idealną figurę... Z każdą następną sekundą, gdy się jej przyglądałam nabierało mi się więcej kompleksów.
- Cześć skarbie! To jest Holly. Była moją przyjac.... dziewczyną w Mullingar, a teraz przeprowadziła się do Londynu na studia. Poprosiła mnie bym ją zapoznał z tym miastem, bo nikogo prócz mnie tutaj nie ma.- opisał skrótowo dziewczynę, która podniosła się z krzesła i podała mi dłoń.
- Ty jesteś [T.I], tak? Wiele o Tobie słyszałam, cieszę się, że wreszcie możemy się poznać- zaczęła Holly.
- Noo cześć, mi również- odpowiedziałam trochę zdezorientowana i podeszłam do blatu kuchennego.
- Kotek, gdzie jest to Twoje genialne śniadanie?- zapytałam z lekką ironią.
- Ano właśnie... bo wiesz... Holly naszła mnie w trakcie jedzenia i głupio mi było samemu przy Niej jeść, więc dałem jej Twoją porcję... Mam nadzieję, że się nie gniewasz.- tłumaczył się chłopak.
W tym momencie zjechałam dziewczynę wzrokiem. Na jej twarzy rysował się szyderczy uśmiech, który zdawał się mówić "i bardzo dobrze".
- No okej, sama sobie coś zrobię- odpowiedziałam zrezygnowana.
Niall i Holly udali się do salonu, a ja zaczęłam robić sobie jajecznicę. Nie chciałam tego, ale zaczynałam robić się zazdrosna. Ta dziewczyna naprawdę jest ładna i widzę, że Niall'owi na Niej zależy. Mam nadzieję, że tylko w kwestii przyjaźni...
~*~
Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumpcję posiłku. Cały czas słyszałam chichot tej laski, która ciągle nawiązywała do przeszłości i do tego jak byli razem. Nie powinna tego mówić przy mnie skoro to ja jestem obecną dziewczyną Niall'a i wydaję mi się, że nic tego nie zmieni.
- [T.I] idę na zakupy z Holly, może chcesz do nas dołączyć?- krzyknął do mnie Horan.
- Nie, nie będę Wam przeszkadzać. Mam dużo papierów, które muszę ogarnąć do szkoły, bawcie się dobrze.- skłamałam. Chciałam być tam z nimi, chciałam kontrolować Nialler'a czy nie zrobi czegoś głupiego, ale związek opiera się na zaufaniu, nieprawdaż?
Wychodząc Niall czule mnie ucałował, a Holly posłała mi znów ten szyderczy uśmieszek i suche "Pa". Gdy tylko drzwi od domu się zamknęły powiedziałam sobie pod nosem "Będą z Nią jeszcze problemy" (...)
"14 p.m gdzie oni do cholery jeszcze są?". Zadawałam sobie sama pytania w myślach. Wyszli na te przeklęte zakupy ponad 4 godziny temu i nadal ich nie ma. Przez ten czas zdążyłam obrobić się z papierkową robotą, wykąpać się, wyszykować, a nawet przygotować przepysznego kurczaka takiego jak Niall kocha na kolację. Uznałam, że zabiję nudę na komputerze i poodpowiadam na tweety directionerek. Lubię to robić, sprawia mi to wielką przyjemność, że mogę wywołać uśmiech na twarzy dziewczyn jednym kliknięciem "follow".
Tylko włączyłam twittera i już miałam milion tweetów czy to koniec mojego związku z Niall'em. Czy to prawda, że wrócił do Holly. Nawet były przeróbki ich zdjęć, na których się obejmują czy też CAŁUJĄ... Nie byłam przekonana czy to przeróbki, ale miałam taką skrytą nadzieję. Ufałam mu. Obaliłam wszystkie plotki, o których teraz tak głośno i poszłam zapalić. Wiem, że Horan tego nie lubi, ale nie miałam innego wyjścia. Ta cała akcja z przyjazdem Holly do Londynu nie daje mi spokoju. Czy tak będzie już zawsze? Do końca życia będę musiała żyć u boku "mojego" Niall'a i tej Holly? Czy może najpierw ze mną zerwie, a później ułoży sobie życie z tą zołzą? Mnóstwo myśli przelatywało przez moją głowę. Chciałam dać upust emocjom i rozpłakać się jak dziecko, ale nie mogłam. Nie mogłam dać po sobie znaku słabości, bo oznaczałoby to przegraną na wstępie.
- Wróciłem!- usłyszałam głos blondyna wydobywający się z przedpokoju. Szybko zgasiłam kiepa i weszłam do mieszkania. Jak na złość, była z Nim Holly.
- Cześć, jak się bawiliście?- zapytałam znudzonym głosem.
- Świetnie! Niall zachował się jak prawdziwy przyjaciel. Oprowadził mnie po Londynie, zabrał na zakupy i do kawiarni. Czułam się jak za dawnych lat kiedy każdą chwilę spędzałam z Nim. Brakowało mi tej bliskości.- wyrwała się niepotrzebnie Holly.
Tego było za wiele. Jak ta dziewucha może mówić takie rzeczy w mojej obecności? Czy tak trudno jej jest zrozumieć, że ona i Niall to przeszłość? Nie mogłam dalej słuchać jej rozkosznych historii i pobiegłam bez słowa na górę. Rzuciłam się na łóżko i po prostu rozpłakałam. Potrzebowałam obok Niall'a, mojego Niall'a. Marzyłam o tym by mnie przytulił i wyszeptał do ucha "wszystko będzie dobrze, pamiętaj". Po pewnym czasie wszedł ktoś do pokoju. ( włączcie to: http://www.youtube.com/
- Uważasz, że Twoje zachowanie było dobre w stosunku do Holly?- zapytał.
- Niall, przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko odpowiedz. Czy naprawdę muszę Ci tłumaczyć, że takie zachowanie jest dziecinne?
- Zdaję sobie sprawę z tego co zrobiłam, ale nie mogę już tego słuchać.- odpowiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej by spojrzeć chłopakowi w oczy- nie mogę wysłuchiwać tego jak wam było wspaniale, dobrze i jak jej tego brakuje. Nie wyobrażasz sobie jak jest mi ciężko.
- A czy Ty nie rozumiesz, że kocham TYLKO Ciebie? Uczucie do Niej minęło mi kilka, dobrych lat temu. Naprawdę nic poza przyjaźnią nas nie łączy, zrozum. Chcę jej pomóc z uwagi na to ile nas kiedyś łączyło. To wszystko.- odpowiedział blondyn.
- Przytul mnie- wydusiłam z siebie przez łzy, które spływały po mojej twarzy.
Po tych słowach zagłębiłam się w jego szyi. Kochałam zapach jego wody kolońskiej, przyprawiała mnie o dreszcze.
- Kochanie, zrobiłam pyszną kolację.- przerwałam ciszę.
- Przykro mi [T.I], ale jadłem...
- z Holly, jasne.- dokończyłam za niego.
- O co Ci znowu chodzi?- podniósł ton głosu.
- O to, że jestem zazdrosna. Ona jest przepiękna, dobrze się z Nią dogadujesz, a poza tym kiedyś ją kochałeś, więc to uczucie może w każdej chwili wrócić.- wyrzuciłam z siebie.
- [T.I] DOROŚNIJ!- krzyknął Irlandczyk i wyszedł z pokoju.
Zapłakana udałam się wolnym krokiem na dół. Zobaczyłam, że zakłada buty, a zaraz po tym kurtkę.
- Niall... Gdzie idziesz?- zapytałam ściszonym głosem.
- Do Holly, zadzwoń jak ochłoniesz, pa- wyszedł trzaskając drzwiami.
Zsunęłam się po ścianie na podłogę nie mogąc złapać tchu. Widziałam nieubłaganie zbliżający się koniec naszego związku. Po jakiejś godzinie tortur psychicznych podniosłam się na równe nogi. Zdałam sobie sprawę, że Niall jest całym moim życiem i tak łatwo go nie odpuszczę. Będę o Niego walczyć do samego końca. Poszłam do łazienki przemyć twarz wodą i mówiłam sama do siebie by nie mieć tak drżącego głosu. Zdobyłam się na odwagę i wykręciłam numer blondyna.
- Co chcesz?- usłyszałam ten damski, zawyżony głos.
Oczywiście, to Holly.
- Jest Niall?- zapytałam suchym i poważnym głosem.
- A co, za mało cierpień mu zadałaś?- odpowiedziała ironicznie.
- Daj mi z nim porozmawiać, proszę- starałam się spokojnie mówić i nie dać po sobie znaku słabości.
- Czy ja nie wyraziłam się jasno? Nie ma go dla Ciebie i nie będzie, zrozum. On już do Ciebie nie wróci- po tych słowach nie wytrzymałam. Rzuciłam telefonem o ścianę i położyłam się na zimnych, łazienkowych kafelkach. Co mają oznaczać te słowa "On już do Ciebie nie wróci"? W ogóle dlaczego pozwolił tej suce odebrać swój telefon i w ten sposób ze mną rozmawiać? Miliony myśli przelatywało mi przez głowę. Czy on właśnie ze mną zerwał? Nie umiałam odpowiedzieć sobie na te pytania, czekałam tylko na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony.
~*~
Mijały godziny, a ja ciągle leżałam na przesiąkniętym płaczem szlafroku ułożonym chaotycznie na podłodze łazienki. Najwidoczniej nie miał zamiaru wrócić do domu na noc. Dla mnie było to jednoznaczną odpowiedzą- zostawił mnie. Nie mogłam pogodzić się z tą myślą. Cały mój dotychczasowy świat odszedł do innej i zostawił mnie z tą dobijającą pustką.
Nie mogłam tak bezczynnie leżeć i wyobrażać sobie co w tej chwili robi mój "kochany".
- Nic tu po mnie. Czas się spakować i opuścić ten dom- powiedziałam sama do siebie i zabrałam się do pakowania. Wszystko szło mi z wielkim trudem, naprawdę nie chciałam wyjeżdżać, ale mój honor mi na to nie pozwalał. Wzięłam wszystkie moje ubrania, kosmetyki, a wspólne pamiątki, zdjęcia zostawiłam. Jego sprawa co z nimi zrobi. Zniosłam dwie walizki z piętra i usiadłam w salonie. Miałam chwile zawahania czy nie zostać do rana i na spokojnie to wszystko wyjaśnić, ale po chwili wykręcałam już numer po taxi. Gdyby mu zależało nie pozwolił by ta dziewczyna tak ze mną postąpiła, nawet w imię przyjaźni. Miała być za 10 minut, więc przeleciałam jeszcze wszystkie pokoje w domu by powspominać te dobre chwile. Na zegarku widniała godzina 3 a.m. Wyszłam na ganek z walizkami i dobrze zamknęłam dom. Ruszyłam w kierunku stojącej już na podjeździe taksówki.
- Gdzie Panią zawieźć?- zapytał taksówkarz z uśmiechem na buzi.
No właśnie: gdzie? Nie mam gdzie się podziać. Rodzina mieszka zza granicą, a znajomych żadnych nie mam.
- Na stację kolejową- i w ten wymyśliłam plan.
Droga mijała w totalnej ciszy. Kierowca nie raz próbował do mnie zagadać, ale ja nie dawałam żadnych znaków życia. Patrzyłam tępym wzrokiem w szybę i cały czas myślałam jak to teraz będzie. Na miejscu byliśmy w ciągu 15 minut, taksówkarz pomógł mi wyjąć walizki, a dalej poradziłam sobie już sama. Podeszłam do tablicy odjazdów i zawzięcie szukałam miejscowości o nazwie Manchester. Najbliższy pociąg miał wyruszyć za godzinę, wiec skierowałam się do okienka po bilet. Pani była przemiła i z łatwością mnie obsłużyła. Zajęłam miejsce na jednej z ławek i postanowiłam powiadomić Eleanor o moim przyjeździe. Była ona moją ostatnią deską ratunku jak i najlepszą koleżanką Ze względu na późną porę napisałam sms'a by przez przypadek jej nie obudzić. Nie minęła minuta, a El już do mnie zadzwoniła.
- [T.I] co się stało? Dlaczego przyjeżdżasz o takiej godzinie? Coś z Niall'em? Mów wreszcie!- pytała podenerwowana.
- Wszystko Ci opowiem jeśli pozwolisz mi zostać na troszkę u siebie i ani słowa chłopakom, jasne?- stawiałam warunki.
- Obiecuję, ani słowa.
- Będę za jakieś 3 godziny, do zobaczenia- rozłączyłam się. Nie chciałam żeby, któryś z chłopaków wiedział o tym gdzie się znajduję. Chciałam po prostu zniknąć z ich życia... I znów moje oczy przepełniły się słonymi łzami, a nos katarem od płaczu...
~*~
- już otwieram!- usłyszałam słodki głos dziewczyny z drugiej strony. Chwile potem w drzwiach niewielkiego domku stanęła El.
- jesteś nareszcie skarbie!- przytuliła mnie od progu.- napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję.- odpowiedziałam cicho.
- okropnie wyglądasz, co się stało? Nie spałaś dzisiaj, tak?- pytała zmartwiona moim stanem brunetka.
- pozwól, ze się umyje, a później wszystko Ci opowiem.- zasugerowałam.
Eleanor zgodziła się, a ja poleciałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w dresy i zeszłam do dziewczyny. Poprosiłam ja o dużą ilość chusteczek i byłam gotowa do długiej rozmowy. Siadłyśmy na przeciwko siebie i zaczęłam tą długą i męczącą opowieść. Gdy skończyłam spojrzałam na brunetkę, była przerażona.
- Nie wierzę. Nie wierzę, że mógł się tak zachować. Muszę to usłyszeć od niego.- wydusiła z siebie.
- Nie! Błagam, nic mu nie mów.- prosiłam ją, a w tej chwili mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu wyświetliła się nazwa "Niall"...
- Nie odbieraj- rozkazała załamana Eleanor.
- Nie mam takiego zamiaru- odpowiedziałam odrzucając połączenie.
W głębi serca pragnęłam odebrać. Chciałam wiedzieć czego chce albo chociaż usłyszeć jego głos, który przyprawia mnie o ciarki.
Położyłam się na nogach przyjaciółki i wybuchłam wielkim płaczem. Czułam jak jej ręka wodziła po moich kasztanowych, długich włosach przy tym cały czas mnie pocieszając.
I znowu poczułam wibrację wydobywające się, z którejś części łóżka. Tym razem był to telefon El.
- Przepraszam Cię kochana, ale to Louis. Muszę odebrać.- podniosłam głowę z jej nóg by swobodnie mogła sięgnąć po telefon.
- Cześć kochanie, co tam?- zaczęła dziewczyna, a tonacje głosu zmieniła tak by nie dać po sobie znaku smutku.
Jednak sztuczny uśmiech zniknął z jej twarzy w przeciągu paru sekund. Zerwała się z łóżka na proste nogi i kontynuowała rozmowę.
- Ja nic nie wiem, nie kontaktowała się ze mną od tygodni?- skłamała. Wiedziałam oczywiście, że chodzi o mnie, ale skąd Louis by wiedział o naszej sytuacji.
- A jak z Niall'em?- zapytała Louisa.
To pytanie chciałabym ominąć, bo każdy zna odpowiedź. Jara się nowym związkiem z przeszłą dziewczyną?
- Jeśli da jakiś znak życia od razu do Ciebie zadzwonię, pa- zakończyła Eleanor i zaczęła płakać. Nie wiedziałam co się z nią dzieję, przecież wszystko jest jasne.
- [TI] proszę? Wróć do niego- mówiła przez płacz.
- W żadnym wypadku nie wrócę do niego i jego blond piękności.- odpowiedziałam z pogardą.
- [T.I] błagam, on Cię teraz cholernie potrzebuje. Ta cała noc? to nie tak jak myślisz. Porozmawiaj z nim chociaż.- błagała przyjaciółka, choć ja nie dawałam za wygraną.
- Nie! Widzę, że już nawet u Ciebie nie mogę wysłużyć się pomocą.- pobiegłam podenerwowana na górę, przebrałam się i ruszyłam z walizkami na dół.
- Gdzie idziesz?- pytała przez łzy Elka.
- Jeszcze nie wiem, ale tutaj szybko mnie znajdą.
- Stój! Zostań u mnie, przemyśl to jeszcze, dla Nialla
- Ja już to przemyślałam, pa- pożegnałam się wychodząc z domu.
~*~
Plątałam się po zakamarkach Manchesteru podziwiając wszystko wokół. Po paru godzinach męczenie dawało po sobie znaki i musiałam się gdzieś zatrzymać. Wybrałam jeden z hoteli w centrum miasta. Zakwaterowałam się wstępnie na 4 doby, bo niebezpieczeństwem było, że odnajdą mnie tu jakieś directionerki czy też samo 1D.
Po rozpakowaniu już jednej z walizek, położyłam się na łóżku. Postanowiłam włączyć laptopa by zobaczyć co się dzieję na świecie.
Gdy tylko włączyłam jedną z lepszych stronek plotkarskich poczułam ból w brzuchu. Media huczały o naszym zerwaniu, o jego nowej dziewczynie, a nawet pojawiły się wątki, że zostawiłam go w dzień zaręczyn. Co za wstrętne gnidy wymyślają takie podłe historie? Włączyłam twitter'a z przekonaniem, że będę miała tysiące hejtów. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy pytali mnie o zdrowie, czy żyje, gdzie się znajduję i czy wrócę do Niall'a. Jedna z nich wysłała mi zdjęcie Horana, które dzisiaj mu zrobiła i pisała, że jest załamana jego stanem. Chłopak w ogóle nie kontaktował i miał oczy podpuchnięte od płaczu, był nieumyty i wyglądał jakby dopiero wstał.
Do głowy naleciało mi mnóstwo pytań. Co tak naprawdę stało się poprzedniej nocy, przecież był świadomy tego co robi on i ta Holly.
Postanowiłam zająć się wszystkim jutro, a teraz położyć się spać.
~*~
Rano obudził mnie telefon.
- Haaloo?- zapytałam zaspanym głosem nie patrząc z kim mam przyjemność prowadzić rozmowę.
- [T.I] to Ty? Gdzie jesteś?- pytał mój rozmówca.
- W Manchesterze, a tak w ogóle z kim rozmawiam?- zapytałam jakby przez sen.
- Z Harry?m! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu odebrałaś! Od dwóch dni każdy z nas próbuję się z Tobą porozumieć, a Ty nie dawałaś nam znaków życia! Niall chyba wybuchnie ze szczęścia, że z Tobą wszystko dobrze!- odpowiedział.
- CO? Harry, błagam nie! Nic mu nie mów, proszę! Ma się nie dowiedzieć o naszej rozmowie- prosiłam już pełna świadomości.
- Dlaczego nie chcesz z nim rozmawiać? On od zmysłów odchodzi! Od dwóch dni nic nie je, nie pije, nie śpi. To jest trup nie człowiek! Zrób to dla Niego, albo chociaż dla nas, dla zespołu. Każdemu brakuje starego Niall'a.- odpowiedział loczek.
- Chciałabym, ale nie mogę.- odpowiedziałam z tłumionym głosem.
- Podaj adres i przyjadę po Ciebie, porozmawiamy.- poprosił.
- Nie Harry, zapomnij, na razie- rozłączyłam się.
Dlaczego ten chłopak teraz wszystko odwraca przeciwko mnie? Przecież to on zawinił i ja tu jestem poszkodowaną.
Gdy Harry wspominał o głodówce blondyna, uświadomiłam sobie, że też nic nie jadłam ani nie piłam od tamtego zajścia. Stanęłam przed lustrem ustawionym w salonie i przeraziłam się. Byłam strzępkiem człowieka?
Tak dłużej być nie może, muszę ruszyć do przodu, a nie stać w tym pieprzonym miejscu. Sięgnęłam po telefon i oddzwoniłam do Hazzy.
- Słucham?- zapytał niepewnie chłopak.
- Wiesz co, przemyślałam wszystko i myślę, że to dobry pomysł byś po mnie przyjechał.
- Jeju, naprawdę? Podawaj szybko adres i od razu kieruję się do Ciebie- odetchnął Harry.
Gdy wszystko już z Nim wyjaśniłam, wzięłam się za siebie. Zeszłam na dół do sklepu po coś do jedzenia. Na dworze na moje nieszczęście spotkałam dwie directionerki, które mieszkały w mojej okolicy.
- Czy to [T.I]? Tak! To na pewno ona! [T.I] zaczekaj!- krzyczały dwie dziewczyny za mną. Chamstwem byłoby uciekać, więc zatrzymałam się z wymuszonym uśmiechem.
- To naprawdę Ty? Tak się martwiłam.- powiedziała jedna rzucając mi się na szyję. Cichutko się zaśmiałam.
- Powiedz, czego odeszłaś zostawiając Niall'a w takim stanie. Wszystko zrozumiem, tylko wytłumacz mi to. Dlaczego tak szczęśliwa i kochająca się para, z której można tylko czerpać przykład rozstała się?- zapytała druga, a ja zaczęłam płakać.
- Widzisz? To nie jest takie proste. Nie zawsze idzie po Twojej myśli, a po drodze trafiasz na mnóstwo przeszkód. Ja jednak natrafiłam na tak wielką, że nie dałam sobie z Nią rady i musiałam odpuścić. ? opowiedziałam skrótowo.
- Czyli odpuściłaś całe swoje szczęście, twój punkt westchnień przez jedną rzecz?- dopytywała się.
- To nie tak. To coś nawet nie jest rzeczą, a człowiekiem, który składa się z miliona czynników, które oddaliły mnie od Niall'a.
- Nie płacz już, wszystko będzie dobrze- przytuliły mnie zszokowane moją historią.
- Przepraszam Was dziewczynki, ale muszę lecieć do sklepu, na razie= pożegnałam się i ruszyłam na małe zakupy.
W pokoju byłam po niecałych 10 minutach. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przez laptopem. Do Internetu już wypłynęła moja rozmowa sprzed kilkunastu minut. Postanowiłam się tym nie przejmować i zajadałam dalej. Nagle na dole usłyszałam głośny pisk opon. Podeszłam do okna i ujrzałam samochód Harry?ego. Wysiadł z Niego nie tylko Harry, ale Louis, Eleanor, Zayn i Liam.
- no świetnie, teraz się zacznie.- odpowiedziałam pod nosem (...)
Prosiłam, a nawet błagam Styles'a by przyjechał sam. Nie chciałam żeby ktokolwiek inny widział mnie w takim stanie.
- [T.I] jesteś? To ja, Harry!- pytał zza drzwi.
- Jestem, wchódź- odpowiedziałam otwierając drzwi.
- Boże, Ty żyjesz!- wykrzyknął Hazz, który po chwili rzucił mi się na szyję.
- Ta ta, wejdźcie- zaprosiłam resztę 1D do środka.
Gdy atmosfera się trochę rozluźniła zaczęliśmy najtrudniejszy temat.
- Kiedy masz zamiar spotkać się z Niall'em i wszystko sobie wyjaśnić?- zaczął Louis.
- Nigdy. Dla mnie to już skończony temat.- odpowiedziałam chcąc skończyć tę dyskusję.
- Ale wiesz, że on niczego nie zrobił? To nie jego wina, że nie chcesz się do niego odzywać.- wyrwał się Liam.
- Wiedziałam, kurwa. Wiedziałam, że ten chłopak wszystko pozmienia by ratować swoją dupę i żeby wyszło, że ja tu jestem "tą złą"...- podniosłam się z łóżka ze złości.
- [T.I] to nie ta...- przerwałam Liam'owi.
- Jak nie skoro sam mówisz, że niczego nie zrobił. Ja mu kazałam do niej lecieć? Ja mu kazałam zrywać ze mną za pośrednictwem telefonu? Może wreszcie zacznie sam odpowiadać za swoje czyny.- wybuchłam.
- Tak nic nie wskóramy, zawołajcie ją, a reszta na korytarz- rozkazał spokojnie Harry.
Nie wiedziałam o co im chodzi, dopóki KTOŚ nie stanął w progu. Była to osoba, która obróciła mój świat o 360 stopni, ta co zniszczyła mi życie, ta co zniszczyła mój związek, ta co zniszczyła samą mnie- Holly. Płakała.
- [T.I]...- wydusiła z siebie przez płacz.
- Czego chcesz? Jak śmiesz pokazywać mi się na oczy? Nie jest ci wstyd?- zadawałam mnóstwo retorycznych pytań.
- Posłuchaj mnie. Proszę.- prosiła próbując zaprzestać płaczu.
- Masz dwie minuty.- odpowiedziała stanowczo.
Dziewczyna siadła na fotelu i zamknęła oczy.
- Przyszedł do mnie podenerwowany tamtego wieczoru. Mówił, że pokłócił się z Tobą, choć miał to być wasz najwspanialszy wieczór. Tego dnia chciał Ci się oświadczyć. Tak, dobrze słyszysz- oświadczyć. Poszłam z Nim popołudniu wszystko zaplanować i kupić ładny pierścionek zaręczynowy. Szczerze bardzo ucieszyłam się na wieść, że wam nie wyszło, bo ja nadal coś do niego czułam. Uznałam, że nie mogę zmarnować takiej szansy i podałam mu lekarstwa na sen. Usnął jak małe dziecko, a wtedy ja wkroczyłam do akcji. Rozebrałam go do bielizny i położyłam w mojej sypialni. Mój plan wyglądał tak: okłamię go, że się przespaliśmy i "zajdę" w ciążę. Wtedy zadzwoniłaś Ty- wiedziałam, że to będzie wasz koniec. Po naszej rozmowie wskoczyłam mu do łóżka. Do niczego nie doszło, był nieprzytomny, ale gdy obudził się rano... To był koszmar. Przewrócił mój dom do góry nogami, był wściekły na mnie, że zrobiłam takie świństwo. Wiedział, że to obmyśliłam, bo za bardzo Cię kocha by wejść do łóżka z inną. Tyle go widziałam, pobiegł do siebie by wszystko wyjaśnić, ale było za późno- Ciebie już nie było.- opowiedziała wszystko Holly.
Moje oczy były przepełnione łzami, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Jesteś suką, wiesz?- wyrzuciłam z siebie.
- Wiem i za to Cię przepraszam. Zachowałam się okropnie, ale mam jedną prośbę. Wróć do Londynu i porozmawiaj z nim. On długo nie pociągnie, jesteś jego tlenem, bez którego życie nie istnieje. Chcę żebyś była tego świadoma. On nie jest niczemu winny.- odpowiedziała.
- Wyjdź stąd. Wyjdź i nie wracaj- skierowałam ręką na drzwi.
- Przepraszam- powiedziała blondynka i zniknęła za drzwiami. Wybuchłam znowu wielkim płaczem. Chciałam jak najszybciej rzucić mu się w ramiona, poczuć to ciepło, tą miłość.
- Jak się czujesz?- zapytał od progu Harry.
- Zabierzcie mnie do Niego, błagam.- poprosiłam
- Pakuj się, zaraz wyjeżdżamy- wydał rozkaz Harry, a reszta zaczęła mi pomagać.
~*~
Stałam przed drzwiami niegdyś mojego i Niall'a domu. Wszystko wyglądało jak wcześniej.
Miałam chwilę zwątpienia, kiedy chciałam wziąć te walizki i znowu uciec, ale nie mogłam być więcej tchórzem. Musiałam spojrzeć mu w oczy i usłyszeć to od niego.
Wyjęłam klucze, ale dom nie był wcale zamknięty. Weszłam cicho do środka i rozejrzałam się po wnętrzu. Panował tam ogromny chaos. Moje oczy dostrzegły marną postać w kuchni.
- Niall?!- krzyknęłam, gdy postać drgnęła.
Bałam zrobić się krok do przodu, więc stałam jak wmurowana. Zobaczyłam, że postać podnosi się z krzesła. Gdy odwróciła się w moim kierunku byłam przerażona. Był to Niall, ale nie taki jakiego sobie zapamiętałam. Ten był blady, wychudzony, nieogolony. Jego oczy były podkrążone, a włosy w zupełnym nieładzie. Dzielnie dążył w moim kierunku. Spojrzałam mu głęboko w oczy i znów dojrzałam w nich małe iskierki.
- [T.I], to naprawdę Ty?-zapytał ściszonym głosem, a ja kiwnęłam głową na znak potwierdzenia.
- Na pewno umarłem albo to jakiś sen, że wróciłaś do mnie- mówił coraz głośniej, a ja w odpowiedzi rzuciłam mu się na szyję. Tak bardzo tęskniłam za tymi ramionami, które codziennie dawały mi schronienie przed złośliwością tego świata. Zaczęłam płakać, tym razem ze szczęścia, że znowu mam go przy sobie.
- Tak bardzo tęskniłem- wyszeptał.- proszę, chodź za mną.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale grzecznie poszłam jego śladami. Wyszliśmy na ogród za domem. Dalej był niewielki las, do którego często chodziliśmy ciepłymi wieczorami. Zaprowadził nas na nasze miejsce- spróchniałe drzewo przy stawie.
- Proszę, siądź- poprosił Irlandczyk.
Zajęłam swoje miejsce, a on sięgnął po jakąś szkatułkę.
- Wiesz, że między mną, a Holy niczego nie ma? Kocham tylko Ciebie- zaczął
- Wiem, rozmawiałam z Nią- odpowiedziałam.
- Ale pozwól, że teraz usłyszysz to z moich ust. A więc tego dnia chciałem Ci się oświadczyć, chciałem żebyś była ze mną zawsze, a to rozwiązanie było najlepszym z możliwych. Poprosiłem o pomoc Holly. Była moją przyjaciółką i jako dziewczyna wiedziała jak się do tego zabrać. Wszystko szło po mojej myśli. Wynająłem nam nocną wycieczkę Tamizą, gustowną kolację i weekend w Paryżu. Miało być tak idealnie, ale Ty zaczęłaś robić się zazdrosna. Nie chciałem żeby tak wyszło, bo nic nie czuję do Niej i było mi strasznie smutno, że nie czułaś miłości jaką Cię obdarowywałem. Wyszedłem, bo nie wiedziałem co teraz zrobić. Udałem się do Holly po radę. Nie pamiętam jak, ale obudziłem się w jej łóżku. Byłem pewny, że do niczego nie doszło. Za mocno Cię kocham by sprawić Ci taką krzywdę, ale załamałem się zachowaniem Holly. Wykorzystała mnie, a ja wierzyłem, że to moja przyjaciółka. Miałem nadzieję, że nie jest za późno, że zdołam to wszystko odkręcić na czas, ale nie. Ciebie już nie było. Mój świat runął. Odeszłaś bez słowa. Dzwoniłem, pisałem, ale na marne. Nie chciałaś mnie po prostu znać. Czułem się jakby ktoś wyrwał mi serce i bezkarnie się nim bawił. Nie wiedziałem gdzie mogę Cię szukać, byłem bezsilny. Nie spałem, nie jadłem. Z każdą minutą odechciewało mi się żyć, miewałem myśli samobójcze, ale taka skryta nadzieja nie pozwoliła mi nic zrobić w tym kierunku. Pozostało mi czekać, aż wreszcie dasz znak życia i dałaś. Gdy stanęłaś w przedpokoju, byłem pewny, że to sen, ale Twój uśmiech, Twoje oczy były za realne by mogły okazać się złudzeniem. Gdy mnie przytuliłaś... to jest nie do opisania, odrodziłem się na nowo. To było niezwykłe jak dar z nieba. Jesteś dla mnie wszystkim i mam nadzieję, że zapamiętamy to jako jedną z życiowych lekcji. Życie jest zbyt krótkie by marnować je na rozstania i ciągle kłótnie, przekonałem się o tym tracąc Ciebie. Proszę Cię, wróć do mnie.
- Niall. Ja...Cię kocham.- odpowiedziałam dławiąc się śliną od płaczu.
- Ja Ciebie też kochanie- zajął miejsce obok mnie i wpił mi się w usta. Tak bardzo tęskniłam za dotykiem tych nieskazitelnych i gładkich ust.
- Spójrz, zebrałem tu wszystkie najważniejsze pamiątki w moim życiu, każde z nich są związane z Tobą- mówił otwierając szkatułkę. W środku znajdowały się wszytskie nasze zdjecia, wspólne bilety do kina, a nawet bilet z koncertu, na którym go poznałam. To było niezwykłe. Nigdy bym nie powiedziała, że strata bliskiej osoby tak boli.
- A teraz ostatnie pytanie- Niall podniósł się i po chwili klęknął.
- [T.I] [T.N] wyjdziesz za mnie?- oczy przepełniły mi się łzami.
- Oczywiście, że tak- rzuciłam mu się na szyję.
Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie.
CZYTASZ=KOMENTUJ <3 Jeśli chcesz żeby Tw imagin się znalazł ślij na: zdjeciazawszespoko
cudowne *.*
OdpowiedzUsuń